To cudowne polskie lato! Wszystko wokół już zakwitło, teraz na drzewach czerwienią się pierwsze jabłka, zaczyna się owocowy boom. Jednak prawdziwa gratka dla zielarzy rozpocznie się dopiero jesienią wraz z początkiem zbiorów pachnących roślin.

Jak jednak je przechowywać, by zachowały świeżość? Dobrym rozwiązaniem są woreczki organza. Sprzedawane najczęściej w pakiecie, ich cena w zależności od materiału, z których zostały wykonane, waha się od sześćdziesięciu groszy do nawet trzech złotych. Na pewno już kiedyś je widzieliśmy. Są maleńkie, półprzezroczyste, podobne do upominkowych saszetek wręczanych nam z kolczykami i nieszlachetną biżuterią. Na górze znajduje się specjalny ściągacz uniemożliwiający wysypywanie się zawartości. Ponadto zdobi je kolorowa wstążeczka. Cały woreczek zdaje się dziwny, odrealniony, eteryczny – zupełnie niczym wyjęty z powieści fantastycznej!

Same materiały, z których się go wykonuje, są również oryginalne. Tradycyjnie wyrabiano organzę w Chinach i Indiach, z drogich jedwabnych włókien. Oba kraje różnił uzyskany stopień twardości. Do Europy natomiast woreczki dotarły z niewielkim opóźnieniem. I – jak to bywa w przypadku zaadoptowanych rzeczy – nasi rzemieślniczy zaczęli zastępować trudno dostępne produkty tym, co mieli pod ręką. Toteż do użycia weszły bawełniane i lniane materiały, które zapewniły równie dobrą ochronę dla przechowywanych ziół.

A prócz tych fantastycznych przedmiotów, nie ma zbyt wiele rzeczy, które zapewniłyby naszym zbiorom większą świeżość. Włókna bowiem uniemożliwiają wysychanie. Ponadto zebrane zioła przeważnie nie wydzielają aromatu. Przynajmniej do czasu, gdy rozsuniemy ściągacz organzy…

Poza tym, nasze miniaturowe magazyny do suszenia są tak różnobarwne, że poprzez odpowiedni dobór kolorów podkreślimy naturę ziół. Przykładowo wybierając fioletowe czy śliwkowe woreczki na lawendę, nieziemski zapach przeniesie nas na pachnące pola Prowansji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *